Nie jestem znawcą win naturalnych, jednak przemawiają one do mnie od kilku lat coraz bardziej. W 2010 roku, kiedy startowaliśmy z importem wina pierwszym producentem, którego sprowadziliśmy była właśnie naturalistka - Lodovica Lusenti, gospodarująca na ojcowiźnie w Ziano Piacentino. Lodo zawsze wiedziała, jakie wina chce robić i jakich szczepów do nich używać. Eksperymentowała z metodami, dzięki czemu robi najlepsze musujące Pinot Nero (odłożyłem z rocznika 2010), Passito (2008 - Paolo ma, my też), czy wino pomarańczowe z Malvasi (brak) w tej części Włoch. Jej konsekwencja opłaciła się.